Ciężko przychodzi mi pisanie tego postu. De facto kończy on bowiem działalność Taszkentczyka. Taszkentczyk powrócił na stałe do macierzy i przysługują mu obecnie tytuły Słupczanina oraz Poznaniaka (choć ten drugi, przyznaję, na wyrost :P ). Oczywiście plany powrotu, choć nieskonkretyzowane, są. Inszallach, ich realizacja nastąpi w miarę szybko… W końcu miejsce Taszkentczyka jest w Taszkencie… aczkolwiek ma on coraz większą chrapkę na stanie się Duszanbińcem :P
Trzymając się jednak faktów – wróciłem do Polski i zapewne nie opuszczę Umęczonej aż do okresu wakacyjnego (no może poza jakimiś krótkimi wypadami ;) )... Perspektywa na najbliższe pół roku – samodoskonalenie się na polu nauki i edukacji ;) A poza tym obmyślanie strategii na przyszłość dalszą i bliższą, zawodową oraz podróżniczą…
W takim momencie chętnie, lecz z nostalgią, wracam do wydarzeń poprzedniego roku… Przed oczyma przebiegają mi ci wszyscy cudowni ludzie i te wszystkie wydarzenia, które spowodowały, że rok 2009 był zdecydowanie najciekawszym w moim dotychczasowym żywocie. Dziękuję wszystkim, których było mi dane spotkać w tym czasie na szlaku swej ziemskiej peregrynacji… Rahmat!!
…4 stycznia 2009 – dworzec kolejowy w Słupcy – „jak to będzie w tym Uzbekistanie?”…
…Aliszer z Szarafem grają za ścianą mojego pokoju na gitarze i proponują wyjście na lodowisko…
…czuję zapach małej czajchany, do której wybrałem się na pierwszy obiad po przyjeździe do Uzbekistanu…
…manty… ahhh jem porcję mantów w śmietanie i zieleninie…
…czuję ścisk w autobusie linii nr 23, którym jadę z akademika na uczelnię…
…za oknem: zakłady Elektroaparat, uśmiecha się do mnie Pierwszy Prezydent Uzbekistanu, przedszkole, smutne blokowiska, startujące samoloty, tryskające snopami iskier tramwaje oraz przepiękna panorama Tien-Szanu…
…idę na pierwsze zajęcia na uniwerku z uczuciem „Boże, jak ja dam sobie radę?”…
…siadam na łóżku z mapą Azji Centralnej i zastanawiam się, dokąd ruszyć na wakacyjne podboje – szkoda, że nie wypaliło z Wyspami Wozrażdienija…
…kino bałkańskie z Aliną, Olą, Zilolą i Recepem…
…spoglądam z najwyższego minaretu Uzbekistanu na zabudowania starej Chiwy…
… Żiguli-taksówka – czemu nie, ale Matiz albo Tico?…
…spotykam się z Martyną i Olgą na Miron Szocha i poznaję Sebastiana…
…jadę z Romanem w góry i schodzę pierwszy raz w życiu z mini-lawinką…
…sto dolarów = pół plecaka uzbeckich sumów…
…kocioł z sumalakiem podczas święta Navruz…
…courseworki…
…Taszkencki Instytutu Irygacji i Melioracji i jego ekskluzywne toalety…
…Wiera Markowna magluje mnie z zakamarków „Ruskoj Duszy”…
…dziwię się, że nikt nie wpada w otwarte kanały ściekowe poprowadzone wzdłuż ulic…
…blin, co to są te małe białe kulki sprzedawane przez babuszki przy wejściach do stacji matra?…
…czy można znaleźć ot tak sobie na ulicy 1000 dolarów? Na Broadway’u można…
…idę na pchli targ – Tyzykowkę i w efekcie… poznaję Guillaume’a (jakby nie patrzeć zachodzi tu jasny związek przyczynowy :) )…
…Elvis, Rudik i Maryla Rodowicz…
…”Diamond”, „Prince”, „Darchon”, „Niagara” i „Opera” – wesoło jest…
…wódka „z bagażnika”…
…gapię się, jak zaczarowany w nurt Amu-Darii pod Termezem, a przede wszystkim w kraj leżący po drugiej stronie jej brzegu („Afghanistan is calling” po raz pierwszy)…
…dziwię się, gdzie się podziały te wszystkie Daewoo w Polsce…
…Zamira i Eldor stworzyli szybkie danie akademickie…
…przekomarzam się z Ibrahimem na temat Gruzji i Saakaszwilego…
…wkurzam się na brak sera żółtego w osiedlowym sklepiku...
…ponad pół godziny na basen wlekącym się tramwajem…
…czeczewica by Jegor…
…wraz z Muratem i Profesorem przeżywamy wyniki wyborów samorządowych w Turcji…
…uczę się na egzaminy, przerywając sobie pogadankami z Pederem o jego rowerowych podróżach do Kapsztadu oraz Szanghaju…
…po wizę kirgiską do konsulatu, marsz!…
…Osz --> Mi-8 --> Aczik-Tasz…
…plecak się toczy, toczy, toczy i… wpada do szczeliny…
…herbata o smaku etyliny-92, bezcenne…
…”Panie!! Pańska buteleczka!! Przelało się!”...
…z podziwem spoglądam na Brazylijczyków, którzy nie popuścili Leninowi…
…spotykam Anię, Magdę, Kubę i Radka na kirgiskiej ziemi – ekipa w komplecie…
…nasz Tranzicior – Kamazy z drogi!…
…Owca Marco Polo – do dziś mam wyrzuty sumienia…
...ciało doskonale czarne – ocieramy się o Nobla z fizyki...
…z mroku wynurza się zakrwawiona twarz tadżyckiego oficera…
…a drogę pod Iszkaszimem zajeżdża nam biały Lexus…
…”Krzychu! Zabierz te kupy sprzed moich oczu!”...
…”Maszinu otstawim na sztraf-plościadku”…
…tu było kiedyś morze…
…”Ty, a co to za łuna na horyzoncie?”…
…w Uzbekistanie żarka…
…”Majle, Majle, Chop!”…
…”HoMs meeting at Polish Residence” i “Dear All”…
…pięknym zostawiliśmy cmentarz w Guzarze…
…Duszanbe – „zielionyj gorad”…
…Magda tłumaczy, dlaczego woda w nureckim zbiorniku ma taki ładny niebieski odcień…
…Skaldy dorzucili do pieca!...
…”Student kompletnie się stoczył”…
…”Zakład Fryzjerski zamknięty z powodu seminarium”…
…”Wujek, ty nie mozes się rusać, jak ja uciekam”…
…witamy z Danielem Nowy Rok na Mustaquilik, zaglądając do milicyjnej suki…
…3 stycznia 2010 – dworzec kolejowy w Słupcy – „jak to będzie w tej Polsce?”…
Taaak…
A wszystko to zaczęło się w tramwaju nr 9 w miesiącu styczniu/lutym 2008 roku w drodze z HCP do Biblioteki Uniwersyteckiej i rozmowy z Martyną… Dzięki Ci Martyna!! :)
Jeśli więc chcecie jechać do Uzbekistanu i nie tylko, to musicie jeździć, jak najczęściej tramwajami linii nr 9 poznańskiego MPK i liczyć na spotkanie Waszej Martyny!
To już jest koniec… Choć nie tak do końca, bo ciągle wisi nade mną obiecany dawno post o motoryzacji. Postaram się to nadrobić wkrótce.
Dziękuję wszystkim, którzy zaglądali na Taszkentczyka i czytali moje wynurzenia, w szczególności zaś tym, którym chciało się to jeszcze komentować: Uli, Magdzie, Martynie, Asi, Oldze, Krzysztofowi, Sokołowi, Bracholowi, Andrzejowi, Gabrysiowi, Czajolowi, GooRooo i wszystkim tym, których tu pominąłem!
Myślę, że Taszkentczyk osiągnął swój główny cel – był platformą kontaktu między mną a Wami, Drodzy Przyjaciele! Wiem, że wpisów było mniej niż się spodziewaliście i mniej niż sam zakładałem oraz pojawiały się nieregularnie, ale to wynika z faktu, iż pisanie prawie od zawsze sprawiało mi ból wręcz fizyczny :P Niemniej jednak ponad 7000 wejść w ciągu roku poczytuję sobie za sukces i całkiem niezły wynik – jeśli do tego by dodać wejścia na moją galerię na Picasie oraz na kanał YouTube – to będzie to ponad 100.000! :D A to już nie w kij pierdział!
Teraz kilka takich fajnych screenów z mapo-liczydła (klyknąć dla powiększenia):
Oczywiście mam pełną świadomość, że powstają one w drodze jakiejś machlojki, szachrajstwa i w ogóle sam Szatan musi maczać w tym swe paluchy – prawdopodobnie zaraz po zamieszczeniu nowego posta informacja o tym jest wyrzucana na główną stronę bloggera, albo cóś w ten deseń i dzięki temu blog przeżywa krótką inwazję gości ze wszystkich stron świata… No, ale wygląda to fajnie, nie? :P
I na sam koniec: kilka haseł z wyszukiwarek, które pozwalały dostać się na Taszkentczyka (pisownia oryginalna):
„jak będzie niedziela po rusku”
„co by było gdyby ciągle pada deszcz propozycje”
„ścigające się autobusy zmiennicy”
„zielone swiatlo na skrzyżowaniu”
„polsko-rosyjski słownik terminologii prawniczej”
„kaszanka a kościół katolicki”
„wielocypedy”
„poczuć 100% szatana”
„radziecki rower ził”
„wyglad pomalowanych blokow mieszkalnych”
„www. most przyjażni na amu darii afganistan-uzbekistan com.”
„lacki laszy”
„ślub z innowierc”
„malzenstwa polsko uzbeckie”
„pasy radzieckie”
„rosyjska wersja straciłaś cnotę”
„gdzie można znaleść legendę nysy”
„rower przeskakujące pedały”
„plan pracy beeline”
„business policies co to znaczy”
„uzelektroaparat.com”
„grobowiec gur- i mir w Samarkandzie”
„traciłam cnotę - disco polo kings”
„mundur omon”
„lać po ściance”
„wschodoznawstwo uam czy warto”
„egor odessa”
„turkmen basza”
„cena akademika w mediolanie 2009”
„wyspa dupowa”
„iwano frankowsk kwatery prywatne”
„to w polsce nie mówicie po rosyjsku”
„szarpią struny na pełnej kurwie” (dzięki Czajol!! To tylko dzięki Tobie :) )
„nuty z liczbami dla dzieci”
„kim jest wiolonczelistka skaldowie”
„sterta gruzu indie instalacje”
„michał karłowicz lawendo”
"rataje gdzie pieczywo w niedziele"
"przedwojenne lokomotywy"
A może jednak będę tutaj wrzucał jakieś posty z kolejnych eskapad (w końcu jurne myśli wytwórcze nigdy nie zagasną!)? A i Górski Karabach dał już przykład… Pomyślimy :)
…4 stycznia 2009 – dworzec kolejowy w Słupcy – „jak to będzie w tym Uzbekistanie?”…
…Aliszer z Szarafem grają za ścianą mojego pokoju na gitarze i proponują wyjście na lodowisko…
…czuję zapach małej czajchany, do której wybrałem się na pierwszy obiad po przyjeździe do Uzbekistanu…
…manty… ahhh jem porcję mantów w śmietanie i zieleninie…
…czuję ścisk w autobusie linii nr 23, którym jadę z akademika na uczelnię…
…za oknem: zakłady Elektroaparat, uśmiecha się do mnie Pierwszy Prezydent Uzbekistanu, przedszkole, smutne blokowiska, startujące samoloty, tryskające snopami iskier tramwaje oraz przepiękna panorama Tien-Szanu…
…idę na pierwsze zajęcia na uniwerku z uczuciem „Boże, jak ja dam sobie radę?”…
…siadam na łóżku z mapą Azji Centralnej i zastanawiam się, dokąd ruszyć na wakacyjne podboje – szkoda, że nie wypaliło z Wyspami Wozrażdienija…
…kino bałkańskie z Aliną, Olą, Zilolą i Recepem…
…spoglądam z najwyższego minaretu Uzbekistanu na zabudowania starej Chiwy…
… Żiguli-taksówka – czemu nie, ale Matiz albo Tico?…
…spotykam się z Martyną i Olgą na Miron Szocha i poznaję Sebastiana…
…jadę z Romanem w góry i schodzę pierwszy raz w życiu z mini-lawinką…
…sto dolarów = pół plecaka uzbeckich sumów…
…kocioł z sumalakiem podczas święta Navruz…
…courseworki…
…Taszkencki Instytutu Irygacji i Melioracji i jego ekskluzywne toalety…
…Wiera Markowna magluje mnie z zakamarków „Ruskoj Duszy”…
…dziwię się, że nikt nie wpada w otwarte kanały ściekowe poprowadzone wzdłuż ulic…
…blin, co to są te małe białe kulki sprzedawane przez babuszki przy wejściach do stacji matra?…
…czy można znaleźć ot tak sobie na ulicy 1000 dolarów? Na Broadway’u można…
…idę na pchli targ – Tyzykowkę i w efekcie… poznaję Guillaume’a (jakby nie patrzeć zachodzi tu jasny związek przyczynowy :) )…
…Elvis, Rudik i Maryla Rodowicz…
…”Diamond”, „Prince”, „Darchon”, „Niagara” i „Opera” – wesoło jest…
…wódka „z bagażnika”…
…gapię się, jak zaczarowany w nurt Amu-Darii pod Termezem, a przede wszystkim w kraj leżący po drugiej stronie jej brzegu („Afghanistan is calling” po raz pierwszy)…
…dziwię się, gdzie się podziały te wszystkie Daewoo w Polsce…
…Zamira i Eldor stworzyli szybkie danie akademickie…
…przekomarzam się z Ibrahimem na temat Gruzji i Saakaszwilego…
…wkurzam się na brak sera żółtego w osiedlowym sklepiku...
…ponad pół godziny na basen wlekącym się tramwajem…
…czeczewica by Jegor…
…wraz z Muratem i Profesorem przeżywamy wyniki wyborów samorządowych w Turcji…
…uczę się na egzaminy, przerywając sobie pogadankami z Pederem o jego rowerowych podróżach do Kapsztadu oraz Szanghaju…
…po wizę kirgiską do konsulatu, marsz!…
…Osz --> Mi-8 --> Aczik-Tasz…
…plecak się toczy, toczy, toczy i… wpada do szczeliny…
…herbata o smaku etyliny-92, bezcenne…
…”Panie!! Pańska buteleczka!! Przelało się!”...
…z podziwem spoglądam na Brazylijczyków, którzy nie popuścili Leninowi…
…spotykam Anię, Magdę, Kubę i Radka na kirgiskiej ziemi – ekipa w komplecie…
…nasz Tranzicior – Kamazy z drogi!…
…Owca Marco Polo – do dziś mam wyrzuty sumienia…
...ciało doskonale czarne – ocieramy się o Nobla z fizyki...
…z mroku wynurza się zakrwawiona twarz tadżyckiego oficera…
…a drogę pod Iszkaszimem zajeżdża nam biały Lexus…
…”Krzychu! Zabierz te kupy sprzed moich oczu!”...
…”Maszinu otstawim na sztraf-plościadku”…
…tu było kiedyś morze…
…”Ty, a co to za łuna na horyzoncie?”…
…w Uzbekistanie żarka…
…”Majle, Majle, Chop!”…
…”HoMs meeting at Polish Residence” i “Dear All”…
…pięknym zostawiliśmy cmentarz w Guzarze…
…Duszanbe – „zielionyj gorad”…
…Magda tłumaczy, dlaczego woda w nureckim zbiorniku ma taki ładny niebieski odcień…
…Skaldy dorzucili do pieca!...
…”Student kompletnie się stoczył”…
…”Zakład Fryzjerski zamknięty z powodu seminarium”…
…”Wujek, ty nie mozes się rusać, jak ja uciekam”…
…witamy z Danielem Nowy Rok na Mustaquilik, zaglądając do milicyjnej suki…
…3 stycznia 2010 – dworzec kolejowy w Słupcy – „jak to będzie w tej Polsce?”…
Taaak…
A wszystko to zaczęło się w tramwaju nr 9 w miesiącu styczniu/lutym 2008 roku w drodze z HCP do Biblioteki Uniwersyteckiej i rozmowy z Martyną… Dzięki Ci Martyna!! :)
Jeśli więc chcecie jechać do Uzbekistanu i nie tylko, to musicie jeździć, jak najczęściej tramwajami linii nr 9 poznańskiego MPK i liczyć na spotkanie Waszej Martyny!
To już jest koniec… Choć nie tak do końca, bo ciągle wisi nade mną obiecany dawno post o motoryzacji. Postaram się to nadrobić wkrótce.
Dziękuję wszystkim, którzy zaglądali na Taszkentczyka i czytali moje wynurzenia, w szczególności zaś tym, którym chciało się to jeszcze komentować: Uli, Magdzie, Martynie, Asi, Oldze, Krzysztofowi, Sokołowi, Bracholowi, Andrzejowi, Gabrysiowi, Czajolowi, GooRooo i wszystkim tym, których tu pominąłem!
Myślę, że Taszkentczyk osiągnął swój główny cel – był platformą kontaktu między mną a Wami, Drodzy Przyjaciele! Wiem, że wpisów było mniej niż się spodziewaliście i mniej niż sam zakładałem oraz pojawiały się nieregularnie, ale to wynika z faktu, iż pisanie prawie od zawsze sprawiało mi ból wręcz fizyczny :P Niemniej jednak ponad 7000 wejść w ciągu roku poczytuję sobie za sukces i całkiem niezły wynik – jeśli do tego by dodać wejścia na moją galerię na Picasie oraz na kanał YouTube – to będzie to ponad 100.000! :D A to już nie w kij pierdział!
Teraz kilka takich fajnych screenów z mapo-liczydła (klyknąć dla powiększenia):
Oczywiście mam pełną świadomość, że powstają one w drodze jakiejś machlojki, szachrajstwa i w ogóle sam Szatan musi maczać w tym swe paluchy – prawdopodobnie zaraz po zamieszczeniu nowego posta informacja o tym jest wyrzucana na główną stronę bloggera, albo cóś w ten deseń i dzięki temu blog przeżywa krótką inwazję gości ze wszystkich stron świata… No, ale wygląda to fajnie, nie? :P
I na sam koniec: kilka haseł z wyszukiwarek, które pozwalały dostać się na Taszkentczyka (pisownia oryginalna):
„jak będzie niedziela po rusku”
„co by było gdyby ciągle pada deszcz propozycje”
„ścigające się autobusy zmiennicy”
„zielone swiatlo na skrzyżowaniu”
„polsko-rosyjski słownik terminologii prawniczej”
„kaszanka a kościół katolicki”
„wielocypedy”
„poczuć 100% szatana”
„radziecki rower ził”
„wyglad pomalowanych blokow mieszkalnych”
„www. most przyjażni na amu darii afganistan-uzbekistan com.”
„lacki laszy”
„ślub z innowierc”
„malzenstwa polsko uzbeckie”
„pasy radzieckie”
„rosyjska wersja straciłaś cnotę”
„gdzie można znaleść legendę nysy”
„rower przeskakujące pedały”
„plan pracy beeline”
„business policies co to znaczy”
„uzelektroaparat.com”
„grobowiec gur- i mir w Samarkandzie”
„traciłam cnotę - disco polo kings”
„mundur omon”
„lać po ściance”
„wschodoznawstwo uam czy warto”
„egor odessa”
„turkmen basza”
„cena akademika w mediolanie 2009”
„wyspa dupowa”
„iwano frankowsk kwatery prywatne”
„to w polsce nie mówicie po rosyjsku”
„szarpią struny na pełnej kurwie” (dzięki Czajol!! To tylko dzięki Tobie :) )
„nuty z liczbami dla dzieci”
„kim jest wiolonczelistka skaldowie”
„sterta gruzu indie instalacje”
„michał karłowicz lawendo”
"rataje gdzie pieczywo w niedziele"
"przedwojenne lokomotywy"
A może jednak będę tutaj wrzucał jakieś posty z kolejnych eskapad (w końcu jurne myśli wytwórcze nigdy nie zagasną!)? A i Górski Karabach dał już przykład… Pomyślimy :)
ha, jak fajnie.. na 1. miejscu;p
OdpowiedzUsuńa skoro już taki klimat podsumowań i pożegnań ze stronką sie zarzucił, to postaram się też uderzyć w ten ton..
A wiec: miło tu było zajrzeć i poczytać, co tam u ciebie nowego:) serio serio:-)
Zaraz, zaraz! Ale jak to koniec przygód z Azji Centralnej? Nie więrzę, że Taszkentczyk vel. Jabłona nie trzyma jakiegoś Asa w rękawie, jak światowej klkasy pokerzysta? Co prawda z Alicją ostatnio zbyt regularnie tutaj nie zaglądamy, ale ciężko oswoić się z myślą, że to koniec tej opowieści...
OdpowiedzUsuńHehe! No trzyma, trzyma (czy bluffuje? ;) ), ale o tym sza! Bo jak prawdziwy pokerzysta nie może się natychmiast wykładać ze swymi kartami :)
OdpowiedzUsuńJak (jeśli?) już się plany skonkretyzują, to nie omieszkam wrzucić zajawki na bloga ;)
Pozdrawiam!
zawsze umiesz poprawić humor :) pozdrawiamy wujka bardzo serdecznie! MJR
OdpowiedzUsuńCześć!!
OdpowiedzUsuńWujek również pozdrawia serdecznie i prosi koniecznie mocno uściskać Julkę! :)
Tak czułem :P
OdpowiedzUsuńSzkoda ze dopiero sie dowiedzialam o twoim istnieniu. I szkoda ze sie nie zobaczylismy w Taszu:( Mieszkam tu juz ponad 34 lata wiec duzo mam do powiedzenia o uzbekach:) Nastepnym razem pisz do mnie na ibnigora(malpa)gmail.com
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tego bloga, szkoda że wróciłeś, czytałam go z wielkim wzruszeniem jako że jestem pół-polką pół-uzbeczką niestety w rodzimej Samarkandzie nie byłam już kilka lat :-( Ale czytając miałam wrażenie że jestem w Uzbekistanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię :-)
Dziękuję za takie miłe słowa! To chyba najlepsza recenzja, jaką mogłem sobie tylko wyobrazić! Cieszę się, że mogłem przybliżyć Ci rodzinne strony! Trzymam kciuki za Twoje odwiedziny Samarkandy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)