W zeszłym tygodniu zostałem studentem Taszkenckiego Instytutu Irygacji i Melioracji,
Od jakiegoś czasu rozglądałem za się za kursami języka rosyjskiego. W wyniku przeprowadzonego dochodzenia powziąłem wiedzę operacyjną, iż kursy języka rosyjskiego dla inastrańców przeprowadza wzmiankowany wyżej tzw. Irygacjonnyj Uniwiersitiet. Udałem się na miejsce ujawnionego obiektu z mocnym postanowieniem przeprowadzeniem utajonego wywiadu pośród pracowników owej placówki na temat ich działalności na polu edukacji. Wiedziałem, że misja nie będzie łatwa oraz że dla zachowania wszelkich pozorów, to ja będę musiał udawać przesłuchiwanego w ramach tzw. egzaminu kompetencji językowych, będąc jednak w rzeczywistość przesłuchującym. Odnalezienie obiektu zajęło mi troszkę czasu i zapewne nie było zbiegiem okoliczności, lecz próbą odwrócenia mojej uwagi, dokonanie stłuczki ulicznej przy użyciu Wołgi i Nexii. Na szczęście, dzięki silnej motywacji, wynikającej ze świadomości wagi mojej misji, udało mi się zdusić w zarodku instynkt gapia i podążyć dalej.
Po dotarciu na miejsce zostałem, jak już wspomniałem, poddany przesłuchaniu przez Kierowniczkę Placówki oraz Asystentkę Wierę Markowną. Podjęto decyzję o tymczasowym zakwaterowaniu mnie w grupie wraz ze studentami z Korei i Chin. Zostałem poddany odpowiedniej obróbce ideologicznej – Pani nauczycielka w ciągu trzech dni zajęć zdążyła zacytować Marksa, Lenina oraz wytłumaczyć studentom, co miał rzeczywiście na myśli Lenin mówiąc, że „kucharka powinna się nauczyć rządzić państwem” oraz że poprzedni system zbyt pochopnie został potępiony w czambuł, choć „błędy oczywiście były”.
Kierownictwo placówki ostatecznie zadecydowało się zaproponować mi indywidualny tok nauczania i od poniedziałku mam zajęcia z Wierą Markowną, która nie prowadzi w stosunku do mnie żadnej indoktrynacji ideologicznej. Ba, musze nawet stwierdzić, że często dyskutujemy razem o historii oraz polityce i Wiera Markowna ma dość zbieżne z moimi poglądy na ZSRR i Rosję. Kurs staramy się dopasować do mych potrzeb pod kątem rosyjskiej terminologii prawniczej, ale nie jest to łatwe, bo jedyny słownik-encyklopedia prawnicza jaki posiada instytut pochodzi z 1984 roku, a więc jest przesycony "jedynie słusznymi ideami" ;) Nie najgorzej jest natomiast ze słownikami/podręcznikami do rosyjskiego ekonomicznego czy biznesowego, ale tam z kolei – jak to ekonomiści i biznesmeni – autorzy nie są zbyt konsekwentni i precyzyjni w stosowanym słownictwie… No, ale działamy… W jednym ze słowników (wydanym w 1996), w sekcji poświęconej sponsorom wydania, znalazłem taki kwiatek (kliknąć dla powiększenia):

Warto wspomnieć o tym, jak wygląda sam budynek, w którym pobieram nauki. Jeśli miałbym go określić jednym słowem to by to było: "paskud". Budynek to 9-kondygnacyjna wielkopłytowa konstrukcja wzniesiona w 1985 ro
Ale muzyczkę do filmu zapodałeś - Fallout?I jedna uwaga do filmików z kolesiami grającymi na gitarze - oni ją stroją przed rozpoczęciem czy tak tylko szarpią struny na pełnej kurwie, z full pierdalnięciem żeby poczuć 100% szatana??;)
OdpowiedzUsuńale koment:D
OdpowiedzUsuńp.s. hmm.. wielka płyta, brak kątów prostych - to brzmi niepokojąco znajomo;)
moje doświadczenia nie są oczywiście aż tak traumatyczne -> niemożliwość przymocowania jakichkolwiek PROSTYCH listew przy podłodze i palenie wszelkich wierteł podczas prób wiercenia w ścianie;P hehe
Filmik to po prostu genialny wyprodukowales... ten klimat, uczucie niepewnosci. Scena finalowa bedzie klasykiem gatunku :)
OdpowiedzUsuńAd. Maciej
OdpowiedzUsuńa) Fallout, a jakże - uwielbiam tę muzę, cała magisterkę przy niej napisałem ;)
b) nie wiedziałem, żeby stroili... A to źle czy dobrze? Bo mnie tam się podoba, jak grają :) BTW - wrzucę to na oddzielny post, żeby do szerszego kręgu dotarło ;)
Ad. Ula - palenie wierteł - tak, pamiętam, jak z Radzimem na RP próbowaliśmy bezprzewodową wiertarką coś wywiercić - nie szło iść ;)
Ad. Jakub - hehe dzięki ;)