Pokaż Taszkentczyk na większej mapie

niedziela, 1 marca 2009

Obiecanki-cacanki


Więc Bozia pozwoliła mi dziś (a właściwie to wczoraj) ukończyć mój coursework, ale zesłała na mnie pokusę imprezy, której przemóc nie mogłem ;)

Mimo to, skoro obiecałem, że wrzucę posta, to wrzucam :)

Na początek najmocniej przepraszam za tak ogromne zaległości w twórczości blogowej, ale wynika to z faktu, iż zaostrzyła mi się nauka na uniwerku – w najbliższym tygodniu mam do oddania pierwszy z courseworków – przy okazji chyba najtrudniejszy dla mnie… Tematyka strategii przedsiębiorstw jest dla mnie mało konkretna i strasznie niepewnie się czuję na tym polu… :/ (Co innego księgowość – liczy się współczynniki, koszty itd. i porównuje, zestawia, analizuje trendy… Spoko, tylko sporo wzorów do zapamiętania.)

Drugi powód zaległości, to podjęte przez mnie kursy języka rosyjskiego (o czym w następnym poście), które odbywają się w wymiarze trzech godzin zegarowych codziennie plus po jednej godzinie na dojazd/powrót…

Kolejna wymówka, choć przyznaję: najsłabsza, by nie rzec bezczelna, to fakt, iż jak już zaoszczędzę trochę czasu, to jakoś tak… ktoś zajrzy … zacznie się gadka-szmatka albo jakieś wyjście na miasto i już potem jestem nie za bardzo „do użytku zewnętrznego” ;)

W każdym razie obiecuję poprawę :)

Wcześniej dodałem na Picasę kilka nowych zdjęć. Nowych to znaczy z pobytu w górach, ale także z wcześniejszej wizyty w Muzeum Kolei Żelaznych, które posiada bardzo ciekawe zbiory. Liczyłem na to, że być może natrafię tam na ślady polskiej myśli technicznej pod postacią jakiejś przedwojennej lokomotywy, która po wojnie „przypadkiem” znalazła się na obszarze ZSRR… Niestety były tylko „trofiejne” czeskie i niemieckie lokomotywy. Gdy jednak przechodziłem obok „działu” z wagonami – w moje oczy rzucił się charakterystyczny, dobrze mi znany skrótowiec H.C.P. – H. Cegielski – Poznań :) - w końcu studiuje się już ponad pięć lat w Collegium Ceglarum :P

BTW: widziałem już drugiego Żuka! :D hehe

Z dalszych zmian: zamknęli a właściwie to zburzyli mi moją jadłodajnię, bo w sąsiedztwie córka Karimowa buduje jakieś centrum biznesowe i najwyraźniej „mój” lokal nie pasował do wizji. No trudno, znalazłem inny tani punkt żywieniowy :P

2 komentarze:

  1. jaka szybka reakcja:)
    no i mam nadzieje, ze obiecana poprawa nastąpi;)

    (a tak w ogóle, to 3. wymówka wydaje się całkiem rozsądna..:)

    p.s. w dzisiejszym poście rządzi dramatyczne wyznanie pt. ZBURZYLI MI STOŁÓWKĘ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecana poprawa na pewno nastąpi - mam bowiem już kilka pomysłów (wymagają tylko szlifów) na najbliższe posty... :)

    Bo mi zburzyli!! MOJĄ stołówkę!! :P hehe ;)

    OdpowiedzUsuń